środa, 26 sierpnia 2015

7."Spisek"


Jego świadomość ponownie zaatakowały wspomnienia. Tym razem był trzyletnim chłopcem. Zastanowił się, czemu jego ręce drżą, czemu czuje takie przerażenie, czemu to dziecko płacze. Len spojrzał w dół, po nogach chłopca wspinają się małe pająki.
- Spokojnie, nie ruszaj się - słyszy, jak jakiś mężczyzna, pewnie dziadek dziecka, uspokaja je. Czuje wielką, szorstką i owłosioną dłoń strzepującą stworzonka ze spodni.
- Dziadziaaaa! - chłopiec szlocha, Len przez chwilę nic nie widzi. Mężczyzna przytula chłopca, w tej chwili Len czuje się, jakby dotykał miękkiej poduszki, dopiero po chwili uświadamia sobie, że to brzuch staruszka. Len odchodzi kilka kroków, nagle ogarnia go paraliż. Przed oczami staje mu obraz czerwieniących się białek oczu dziadka. Blondynek dotyka jego twarzy, a staruszek traci dech i upada. Len nie rozumie co się dzieje.
Zza kołnierza dziadka powoli wychyla się czarne, owłosione odnóże. Chłopiec potyka się odchodząc, cały czas stara się uciec zbliżającemu się potworowi. Przerażony trzylatek zaczyna krzyczeć.
Świadomość Lena rozpoczyna generowanie lęku.
***
- Na początek - ekwipunek. - Powiedział Dans wskazując na jeden ze sklepów. - Wiecie, nigdy nie wiadomo z czym i gdzie będziecie musieli walczyć.
- Dobrze wiedzieć - stwierdził Dziak.
- Ale co mamy sobie wybrać? - dziewczyna trzeci raz przechodziła obok pułki z tasakami. Miała ogromną ochotę na któryś z nich.
- Co wam pasuje, z czym wasza postać będzie się czuła najlepiej - odpowiedział Dans.
- Jaka szkoda, Alra! - zawołała Lena zgryźliwie - Nie ma tutaj odświeżaczy powietrza!
Alra zrobił przerażoną minę, chwycił się za policzki i wydał dźwięk w rodzaju "Oh, jej!"
- Nie ma też mózgu na zbyciu.
- Ty mały padalcu... - Lena zmrużyła oczy.
Dziak westchnął i wziął do ręki miecz. Spodobał mu się tak bardzo, że zapytał sprzedawce, czy ma dwa. Wziął też linę, kilka granatów i siatkę na motyle. Nikt nie wiedział po co mu granaty.
- Okey! - Lena uniosła dość sporą siekierkę. - Wezmę tą!
- Przykro mi, na tą cię nie stać - powiedział sklepowy informator. Lena się załamała.
- Spoko, ja ją dla ciebie kupię - usłyszała. Dansa uśmiechnął się przyjacielsko.
- Dziękuję, zacny człowieku.
Alra poszedł na sam koniec sklepu, zobaczył zwyczajny, przypominający nieco jego ulubiony nuż do mięsa, miecz. Kupił go i jeszcze kilka sprejów na owady. Tak na wszelki wypadek.
Po zakupach Dansa zabrał grupę na pole do zdobywania nowych umiejętności. Dziwnie się przy tym zachowywał, jakby bał się, że coś ich śledzi. Alra bawił się swoją nową bronią, Dziak ćwiczył posługiwanie się dwoma mieczami na raz, a Lena goniła Danse z siekierką, żeby zwiększyć dynamikę postaci. 
Alra zauważył, że Dans jest spięty. Pomagał Lenie, ale jego twarz zdradzała zdenerwowanie. Jakby bał się, że z za rogu wyskoczy spiderman i go skasuje. Alra nie pomylił się zbyt mocno.
- Aaaaaaaaaaaaaaaa! - jakiś gracz ledwo zdążył kliknąć przycisk teleportacji, a wielkie, owłosione odnóże wbiło się w ziemię tuż przed nim. Wszyscy uciekali w panice. Pająka jednak nie interesowali wrzeszczący gracze. Jego sześć par oczu patrzyło tylko i wyłącznie na Dansa.
Świetnie...
Lena piąty raz wciska przycisk teleportacji.
- Co jest?! 
- Jesteście ze mną w drużynie, to znaczy, że walczymy razem i nie możemy uciec razem.
Dziak spojrzał na Dansę z dezaprobatą.
- O tym nie wspominałeś.
- Mówiłem, że z tym gościem coś jest nie tak! - wrzasnął Alra, posyłając Lenie jadowite spojrzenie.
- Zamknij się i pomyśl co robić! - odpowiedziała natychmiast.
- Uciekać! - zarządził Dansa
- Ja was uratuje! - za jednym z odnóży Dziak dostrzegł różowe włosy. Co ta dziewczynka wyprawia?... pomyślał przejęty. Dopiero po kilku sekundach uświadomił sobie, że to chłopiec. Co więcej, miał w dłoni coś jak podpalony kawał patyka i próbował zadawać nim mordercze ciosy pająkowi. 
Dziak spojrzał na Lenę, potem na Alrę.
- Uciekamy? - w tym momencie różowo włosy chłopak został wepchnięty w mur. 
Przyjaciele rzucili się do ucieczki. Na przodzie biegł Dansa. Za nimi podążała wielka tarantula. Skręcili. Ślepa uliczka. Mieli do wyboru szaleńczy bieg pod pająkiem, albo dać się zjeść. Ewentualnie mogli również zawalczyć. Opcja szaleńczego biegu podobała im się najbardziej. Jednak Alra pociągnął Danse za bluzkę do siebie i wlepił w niego przenikliwie niebieskie oczy.
 - Wiesz więcej niż mówisz - powiedział, nie zważając na Dziaka trzymającego Lenę, która krzyczała coś o padalcach i o puszczeniu Dansy także.
- Eeee, stary niezły moment sobie wybrałeś... - próbował zażartować Dans.
- Masz dwie możliwości: powiedzieć prawdę, albo pogadać z nią! - wskazał okropny pajęczy pysk.
- Dobra, dobra może wiem coś więcej, ale to i tak nic ci nie da bo wszyscy zginiemy!
Alra uśmiechnął się z wyższością. Dziak zrozumiał i podał mu drugi koniec liny. Sraola puścił Danse i dał Lenie sprej na owady. Oboje owinęli końcówki liny o swoje nadgarstki i ruszyli przed siebie. Lena odbezpieczyła broń i zaczęła rozpylać sprej tuż przed pająkiem. Dansa bohatersko podążał za dziewczyną.
Chłopcy napięli linę. Pająk padł na ziemię obnażając kły jadowe i szereg innych zębów. Dans chwycił mocno miecz i mocno cisnął nim w potwora. Tarantula zniknęła.
- Nic mi nie jest, nic mi nie jest! - różowo włosy wygrzebał się z muru. - No, macie szczęście, że tu byłem - zaczął otrzepywać różowe włosy z pyłu. Dziak, wyjątkowo zagłuszył wyrzuty sumienia i cisnął w niego cegłą. Lena go pochwaliła. 
Wszystkich owiło coś w rodzaju łuny, po czym zobaczyli, że są kilka poziomów wyżej. 
- Tak! Udało się! - ucieszył się Dansa aż uniósł Lenę, która zdziwiła się, że udało się to chucherku. 
- Ekhem... Jestem Ognista Hortensja - przedstawił się różowo włosy. Lena poczuła ulgę, że nie jest jedyną dziewczyną w tej grze.
- Alra, Lena, Dziak i ja, Dansa - rzucił. - Dzięki, że się starałeś. Co powiesz na dołączenie do nas?
Alra miał coś powiedzieć, ale Lena nadepnęła mu na stopę.
- Jasne, szukacie przywódcy? - ucieszyła się Ognista "Ha".
- Nie? - odrzekli chłopcy.
- Szkoda... ostatecznie - Ognista spojrzała na Lenę. Była śliczna, szczególnie teraz, gdy z za jednego ze zniszczonych budynków wyłaniało się słońce. - Dla pięknych dam, wszystko.
- Mam przebłysk! - Wiata potarła czoło.
- Żartujesz?! - Alra się przeraził.
Lena wbiła w niego jadowite, różowe oczy.
Pokiwała głową, jakby coś sprawiało, że nie może się skupić. Stała tak dobre trzy minuty, wreszcie spojrzała na chłopców poważnie. - Znalazłam drogę.
- A jednak! - ucieszył się Dansa.
Alra utkwił wzrok w chłopaku.
- Teraz masz możliwość powiedzieć wszystko co wiesz.
- Taaa... - Dansa uśmiechnął się krzywo. - Natsu?
Ognista Hortensja wyszczerzył zęby.
- Tak właściwie, to on wie najmniej - zaczął Hortensja.
- Robi się coraz ciekawiej - stwierdził Dziak. - Natsu, tak? - nie czekał na odpowiedź. - wnioskuję, że ty i Dans jesteście współpracownikami, a ta twoja pokazówka miała nas niby przekonać, że przypadkowo poznany "Ognista 'Ha' " może tak po prostu dołączyć do drużyny. Sądzę, że albo chcecie nas w coś wrobić, albo nas potrzebujecie, ale siedzicie w tej grze tak długo, że zamiast normalnie podejść i spytać tworzycie konspiracje jakby to była jakaś wojna i nikt, oprócz was, nie mógł nic wiedzieć.
- Dobry jesteś. - stwierdził Dans. Lena dumnie poklepała przyjaciela po ramieniu.
- Ale tu chodzi o coś więcej, nie tylko wy zauważyliście, że coś w tej grze jest nie tak. Początkowo grałem z moją dziewczyną - zaczął Natsu. - Szło nam dość dobrze, dopóki nie skasował jej strach. Odkryłem, że coś jest nie tak. Tam, w realu zmieniła się, nic już ją nie interesuje, nie je i nie śpi, nie robi w ogóle nic. Jakby umarła, a przecież żyje.
- Andy... - szepnął Alra. Lena mu przytaknęła.
- Gdy Natsu mi o tym powiedział kupiłem grę i teraz tu jestem. Szukamy odpowiedzi już trzy miesiące i nic. Na artykuł o Lenie Wiacie natknąłem się w gazecie. Zdziwiło mnie jego zdjęcie, bo widziałem taką samą postać w grze.
- Widziałeś mojego brata? - w Lenę wstąpiła kolejna, duża porcja nadziei.
- Tak, ale nie był graczem. To znaczy nie wyglądał, nie miał paska życia, informacji o sobie, nic, no może oprócz nazwy obiektu. Jakby się tu znalazł nie wiadomo skąd.
- Zaczęliśmy grzebać w bazie danych - dodał Natsu. - Pomogła nam przyjaciółka i okazało się, że Artemij Lebiediew używa kodu genetycznego Lena.
- Co? - spytał Dziak.
- To całkiem proste, dzięki biotechnologi połączyli Lena z systemem - wtrącił Alra. - Nadal nie wiemy jak nas odnalazłeś. I, co ważniejsze, dlaczego dwóch przeciętnych nastolatków się w to miesza?
- Przyjaciółka nam pomogła, namierzyła wasze IP. - odpowiedział Dansa.- Nie jesteśmy ignorantami, no.. i ciągnie nas do zagadek.
- Wszystko fajnie, ale skąd mamy wiedzieć, że nie współpracujecie z rosjaninem? - spytał Alra.
- Tarantula wgniotła go w ścianę, a Dans biegł szybciej niż Dziak goniący muchy - przypomniała mu Lena. - Wiemy, że macie informacje o Lebiediewie. Tylko. Czego od nas oczekujecie?
- Chcemy tego co wy, znać prawdę. Skoro masz geny podobne do Lena jesteś jedyną osobą, która może coś wnieść do sprawy, twój brat może nam pomóc dowiedzieć się o co w tym chodzi. - Dansa uśmiechnął się szczerze.
- Brzmi rozsądnie - stwierdził Dziak. - Rozwiążemy problem i Lena odzyska brata.
- A tak właściwie, Lena. Co widziałaś?
Dziewczynie błysnęły oczy.
- Lena!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Panda Graphics